niedziela, 22 lutego 2015

2 ♥

Sobota. Naukowo jest to dzień tygodnia między piątkiem, a sobotą. A dla mnie? Dzień, w którym mogę w końcu się wyspać, zazwyczaj po imprezie. Dzień, który mogę spędzić przed telewizorem oglądając jakieś denne seriale, mogę, no właśnie. Nie chcę marnować swojego życia, bo przecież z niego trzeba korzystać jak najlepiej. Mówiąc najlepiej mam na myśli nie ślęczenie całe życie przed telewizorem, a zabawę. Z życia trzeba korzystać, prawda? 
-Hana, może pojedziesz ze mną na trening? Mamy i tak nie ma- spytał się tata, który na boga powiem nie wiem jak się tutaj znalazł. Chyba za bardzo ochłonęły mnie moje myśli.
-Wiesz co... szczerze mówiąc i tak nie mam nic do roboty, więc chętnie przystanę na tą propozycję- uśmiechnęłam się i wstałam z łóżka. Kiedy się ubrałam szybko wskoczyłam do kuchni po jakieś śniadanie i już po chwili siedziałam w aucie. Szczerze mówiąc wstyd się przyznać, ale mój tata trenuje Mainz już kilka lat, a ja dzisiaj będę dopiero na ich pierwszym treningu. Na meczu byłam trzy razy. A bilety na inne mecze oddawałam uczniom z mojej szkoły, taka dobra Hana wspomaga innych. Już po chwili słuchałam słów mojego taty, który próbował wytłumaczyć mi jak dostać się na boisko. W końcu mój mały mózg coś załapał i znalazłam się na płycie boiska. Chłopaki rozgrzewali się już z drugim trenerem, a zaraz na boisko wszedł mój tata, zwołał wszystkich chłopaków. Momentami przewijała mi się przed oczami jakaś znajoma twarz. Teraz zobaczyłam go z bliska. Szczęście Hany Kloop ponownie nie zawodzi.
-Chłopaki, chyba nie macie nic przeciwko, żeby moja córka Was trochę podglądała?- spytał
-Oczywiście że nie- odezwał się w tym momencie on- Myślałem, że jest zmęczona po wczoraj- zachichotał, na moje szczęście, albo nie szczęście(?) te słowa usłyszał starszy no i zaczęło się.
-Wcale, że nie- powiedzieliśmy równo. Kurczę, wydało się. Zaśmialiśmy się oboje. Wyglądało to dość komicznie,a może... słodko? Młoda, myślisz o nim "słodko"? Bałam się trochę reakcji taty. Chociaż nie wiedziałam, że jak zareaguje. Moje związki z innymi chłopakami były zazwyczaj kilku dniowe, a rodzice się nawet o nim nie dowiedzieli. No, ale zaraz Durm to nie mój chłopak, więc nie powinno być tak źle, prawda?
-Oj dzieciaczki... porozmawiamy sobie później, a tymczasem do roboty! Hana, jeśli chcesz, a nawet musisz idź usiądź o tam, bo zwracasz ich uwagę- uśmiechnął się mój tata
Prawie cały trening przesiedziałam gapiąc się na piłkarza. Teraz już wiedziałam, że nim jest. Dlaczego prawie? Bo resztę czasu z nim gadałam. Więc praktycznie cały trening swoją uwagę skupiałam na Eriku. Wreszcie dobiegł on końca. 
-Tatuś puści Cię ze mną do kina?- zachichotał Durm szepcząc mi do ucha
-Jestem już dużą dziewczynką- odpowiedziałam dumnie
-Zdołasz poczekać na mnie 30 minut?- spytał idąc już w stronę szatni
-Postaram się!- krzyknęłam, ponieważ ten był już na korytarzu. Czekałam przed samochodem na tatę, którego musiałam poinformować, że wybieram się na mały seans filmowy. Już po chwili zobaczyłam mojego kochanego staruszka.
-Niech zgadnę, twój "przypadkowy" znajomy Erik zaprosił Cię na randkę?- powiedział tym swoim troskliwym głosem, na co mój wyraz twarzy bardzo się poprawił. Byłam uśmiechnięta jeszcze bardziej niż wcześniej.
-To nie jest randka- sprzeciwiłam się piszcząc przy tym jak mała dziewczynka
-Twój kochaś już na Ciebie czeka, wróć tylko o normalnej godzinie, mama dzisiaj wraca- uśmiechnął się- Erik to dobry chłopak, tylko trochę rozgarnięty, takie dwa uparte i nieogarnięte osiołki znalazły się takim małym miasteczku jak Mainz, nieprawdopodobne- zaśmiał się i wszedł do samochodu, a ja podążyłam w stronę piłkarza, który stał oparty o swój samochód.
-Już myślałem, że mi uciekłaś- udał smutnego i oparty o maskę samochodu przysunął mnie do siebie.                              
-Gdzieś bym śmiała- uśmiechnęłam się jak tylko najładniej potrafiłam. Jeju, jak ten chłopak na mnie działa. Nagle usłyszeliśmy dźwięk klaksonu samochodu. Czarne Audi, zaraz, zaraz...tato! Ten to zawsze potrafi nadejść człowieka w idealnym dla niego momencie. Otworzył szybę i pokazał ten swój zacny uśmieszek.
-Tylko tam grzecznie- rzucił i odjechał, na co my popatrzyliśmy tylko na siebie i wybuchnęliśmy śmiechem. Wsiedliśmy do samochodu i wyjechaliśmy. Podczas drogi dowiedziałam się, że idziemy na horror. Oczywiście próbowałam udawać, że w ogólnie nie będę się go bać i w ogóle nie przytulę się ze strachu do chłopaka. Obiecałam sobie, że wygram ten zakład. No, ale... nawet jeśli przegrałabym moją "karą" byłoby spędzenie wieczoru w domu Durma? Czy to ma być kara? Kręcisz Erik, kręcisz.

Hana, ty też kręcisz. Znasz chłopaka drugi dzień, kojarzysz sytuację?

_______________________________________________
Jestem po miesiącu nieobecności!
Jeju, przepraszam.
Co do rozdziału.
Flaki z olejem. Ale da się przeczytać prawda?
Tymczasem Bvb pnie się w górę ♥
//Naivy//







4 komentarze:

  1. Nie masz za co przepraszać, jest super. Czekam na więcej.
    Pozdrawiam i życzę dużo weny.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie przesadzaj ^^ Rozdział wyszedł świetny ^^ Czekam na następny :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam. Z tej strony administracja Spisu Sportowego. Piszę w sprawie zgłoszenia bloga. Proszę o dokładne zapoznanie z regulaminem. W zgłoszeniu brak hasła, a na blogu brak buttonu/linka Spisu Sportowego.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Piszesz naprawdę świetnie ;) wszystkie twoje blogi są genialne =D

    http://dortmunder-girl.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń